Wyjść punktualnie, zamknąć za sobą firmowe drzwi i wyłączyć służbowy telefon. A może pracować od rana do północy, ale w różnych miejscach i z przerwami na osobiste sprawy? Bez względu czy rozdzielamy, czy integrujemy sferę prywatną z zawodową, i tak nasza równowaga może okazać się tylko prowizoryczna.
Modna w ostatnich latach koncepcja work-life balance zaczyna być stopniowo wypierana przez koncepcję work-life integration.
Czy da się bowiem, tak po prostu, odciąć od pracy, kiedy ona stale nam o sobie przypomina, a nowe technologie jej w tym pomagają?
– Nie jest to łatwe, ale dla części pracowników balans oznacza właśnie wyłączenie telefonu, nieodbieranie poczty firmowej po godzinach pracy, nieprzenoszenie do domu obowiązków służbowych – mówi Jolanta Nosal, psycholożka i trenerka, wiceprezeska Stowarzyszenia Doradców Europejskich PLinEU, które realizuje projekty, promujące ideę work-life balance.
O ile jednak niektórzy nie chcą (a muszą) mocno zcalać sferę prywatną z zawodową, tak przybywa osób, które traktują to jako swego rodzaju styl życia i czerpią z tego satysfakcję.
- Pracuję właściwie cały dzień – rano i do południa, ale potem przez kilka godzin zajmuję się dzieckiem. Późnym popołudniem znów wracam do służbowych obowiązków. Następnie kolejna przerwa na domowe sprawy. Przed północą jeszcze zaglądam do firmowych zadań, sprawdzam pocztę, prowadzę korespondencję – opowiada Justyna, wolny strzelec w branży marketingowej.
Jak zauważa Jolanta Nosal, o integracji nierzadko decydują czynniki zewnętrzne –charakter pracy, wymogi pracodawcy, aktualna sytuacja pracownika (na taki styl pracy decydują się często np. młode matki), ale również indywidualne potrzeby. - Na ścisłe łączenie życia zawodowego z prywatnym często decydują się osoby, które traktują swoją pracę jako pasję, lubią się w nią angażować i nie uważają jej za przymus – mówi trener biznesu.
Zagrożona równowaga
Oddzielanie grubą kreską spraw firmowych od domowych wcale nie musi być jednoznaczne z równowagą. Wszystko jest bowiem kwestią proporcji i naszych wewnętrznych odczuć, czy mamy czas nie tylko na pracę, ale i na swój rozwój, rodzinę, hobby.
Wyłączenie telefonu czy laptopa nie jest też jednoznaczne z wyłączeniem myśli na temat pracy.
Integracja ma swoje zalety, np. elastyczność, możliwość sterowania grafikiem i dopasowywania go do różnych potrzeb, ale równocześnie niesie kilka zagrożeń:
1. Zmęczenie psychiczne
Możemy czuć się przeciążeni, jeśli dzień pracy praktycznie nie kończy się, a my ciągle myślimy o tym, co jeszcze musimy zrobić.
2. Rozdrażnienie przestrzenią
Przestrzeń, w której pracujemy, może nas po pewnym czasie zacząć denerwować, jeśli jest ona równocześnie przestrzenią naszego prywatnego życia, np. dom, mieszkanie.
3. „Skakanie” z jednej roli do drugiej
Jeśli jesteśmy już w domu i zajmujemy się domowymi sprawami, to nagłe wskoczenie w rolę poważnego pracownika, a później powrót do dawnych zajęć może być trudnym, a na dłuższą metę, uciążliwym wyzwaniem.
4. Monotematyczność
Przyjaciele z firmy są jednocześnie przyjaciółmi w życiu prywatnym? Sprawy firmowe są tematem numer jeden podczas spotkań towarzyskich? Nie ma w tym nic złego, ale…jeśli w kręgu Twoich znajomych nie ma miejsca na kogoś spoza firmy, jeśli nie interesuje Cię coś więcej niż sprawy firmowe – to może być znak, że integracja przestała oznaczać równowagę.
To się czuje!
- Każdy inaczej może rozumieć pojęcie równowagi – zaznacza Jolanta Nosal. Dla jednych będzie to podział czasu „po równo” na pracę i sprawy prywatne. Dla innych równowaga to zintegrowanie służbowego harmonogramu z planem zajęć na studiach, dodatkowymi szkoleniami albo możliwością sprawowania opieki nad dziećmi. To, czy faktycznie jest balans, czujemy my sami, wewnątrz siebie – mówi psycholog.
Warto więc dążyć do równowagi, która przyniesie nam psychiczny komfort. A integrując różne sfery naszego życia, nie zapomnieć, że pewne granice jednak czasem muszą istnieć…
Autor: Katarzyna Klimek-Michno
źródło: Pracuj.pl