Historia pokazała, że podatek można nałożyć na wszystko, choć z różnym skutkiem. Nie odstrasza to jednak obecnych rządzących od kolejnych eksperymentów. Prezentujemy 10 najdziwniejszych obecnie obowiązujących podatków na świecie.
Już w XVII wieku Benjamin Franklin powiedział swoje słynne słowa: „Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki”. A podatki rozwijały się od powstania pierwszych państw. Początkowo nakładano je w zależności od posiadanej ziemi, inwentarza czy poddanych. Później różnorodność zaczęła rosnąć. Imperator Rzymu Wespazjan wprowadził podatek od publicznych toalet, stąd przypisuje mu się sentencję „pieniądze nie śmierdzą” (łac. pecunia non olet). W Bizancjum funkcjonował podatek od powietrza, który został nałożony na właścicieli drogich domów, a w Baszkirii w XVII wieku pojawił się podatek od koloru oczu.
W Polsce jeszcze niedawno płaciliśmy podatek od posiadania psa (do 2007 roku), a na początku lat 90. obowiązywał tzw. popiwek, czyli podatek od nadmiernego wzrostu wynagrodzeń, którego zadaniem było ograniczenie inflacji. W okresie PRL-u obowiązywało bykowe, czyli podwyższona stawka podatku dla osób bezdzietnych, niezamężnych i nieżonatych, a także podatek konsumpcyjny od spożycia w lokalach nocnych po 23. W okresie Rzeczpospolitej szlacheckiej funkcjonowały takie podatki jak: czopowe – od wyrobu napoi alkoholowych, hiberna – od dóbr królewskich i kościelnych na utrzymanie wojska w okresie zimy, kwarta – płacona od wartości poszczególnych dóbr na utrzymanie wojska.
10 najdziwniejszych podatków świata
Podatek od gipsu (Austria)
Austria to jeden z najpopularniejszych krajów pod względem sportów zimowych. Obecność milionów narciarzy i snowboardzistów powoduje, że co roku 150 tys. z nich ląduje w jednym austriackich szpitali ze złamaniami czy innymi urazami. Choć przeważnie mają oni ubezpieczenie medyczne, to austriackie władze i tak postanowiły ich z tego powodu obłożyć podatkiem. Podzieliły więc koszty leczenia na przyjeżdżających narciarzy i nałożyły obowiązek pobierania od nich opłat na hotele i pensjonaty.
Podatek pokojowy (Gwinea)
Gwinea należy do jednych z najbiedniejszych krajów świata i większość z jej mieszkańców żyje poniżej granicy ubóstwa. I choć w kraju nie prowadzi się żadnych działań wojennych, to każdy obywatel jest obowiązany zapłacić podatek pokojowy, który rocznie wynosi ok. 17 euro. Kwota spora biorąc pod uwagę, że kilogram kawy w tym afrykańskim kraju kosztuje 0,5 euro. Podobny podatek obowiązywał od XI wieku w Anglii, gdzie rycerze w czasach gdy nie prowadzono wojen odprowadzali dodatkową kwotę do Skarbu. Obowiązywał on aż przez 300 lat.
Podatek od krowich gazów (Estonia)
Podatek od zanieczyszczającego atmosferę bydła został wprowadzony w Estonii w 2008 roku. W kraju, w którym nie ma za dużo fabryk, zdecydowano się walczyć z emisją gazów cieplarnianych (do których zalicza się metan) opodatkowując krowy, a właściwie hodowców. Nie opodatkowano przy tym innych zwierząt, które także wydzielają metan. Podobny pomysł na podatek pojawił się w 2003 roku w Nowej Zelandii, ale po protestach szybko z niego zrezygnowano.
Podatek od słońca (Baleary)
Początek XXI wieku przyniósł nowy podatek na należących do Hiszpanii Balearach. Muszą go zapłacić wszyscy turyści odwiedzający Majorkę, Minorkę, Ibizę czy inne wyspy archipelagu. Stawka wynosi 1 euro za dzień. Zebrane w ten sposób pieniądze są przeznaczane na sprzątanie plaż a także na utrzymanie ekologicznej równowagi na wyspach i poprawę infrastruktury turystycznej. W 2012 roku Baleary odwiedziło 10,2 mln turystów, więc wpływy z podatku są znaczące.
Podatek od grilla (Belgia)
Zupełnie inaczej do problemu globalnego ocieplenia podeszły władze Walonii, regionu Belgii. W kwietniu 2007 roku wprowadziły podatek od grilla. Celowość podatku potwierdzili ekolodzy, którzy obliczyli, że w czasie przygotowywania posiłku na grillu do atmosfery dostaje się od 50 do 100 g gazów cieplarnianych. W rezultacie mieszkańcy Walonii muszą zapłacić 20 euro za każdym razem, gdy chcą rozpalić grilla. Władze kontrolują ich z powietrza, stosując helikoptery z kamerami termowizyjnymi.
Podatek od pałeczek do jedzenia (Chiny)
Jedzenie pałeczkami to tradycja obecna w całej wschodniej Azji. Pojawiły się około 3 tysięcy lat temu i podbiły tamtejsze stoły – wychwalał je m.in. Konfucjusz. Chińczycy jednak od 2006 roku wprowadzili na nie osobny podatek. Wynosi on dodatkowe 5 proc. od ceny sprzedaży. Celem podatku jest zmniejszenie skali wyrębów lasów. Corocznie w Chinach zużywa się 45 mld par jednorazowych pałeczek, których produkcja oznacza ścięcie 25 mln drzew.
Podatek od cienia (Wenecja)
W 1993 roku władze włoskiej Wenecji zdecydowały się pobierać podatek od cienia. Zbierano pieniądze od wszystkich właścicieli sklepów, restauracji i kawiarni, których cień padał na miejski teren. Część biznesmenów zdemontowała ze ścian budynków markizy i nawieszki, inni natomiast dokładają się do budżetu miasta do dziś. Niezależnie od tego ile jest dni słonecznych, a ile pochmurnych w roku.
Podatek od tatuaży i piercingu (USA)
Mieszkańcy amerykańskiego stanu Arkansas wykonując tatuaż lub przekłuwając sobie ciało powinni się zastanowić dwa razy. Nie dość, że usługi te są drogie to jeszcze obłożone podatkiem w wysokości 6 proc. Wprowadzono go w 2005 roku jako element kampanii przeciwko nieprofesjonalnym salonom tatuażu i piercingu. Informowano wtedy o ryzyku zarażenia HIV czy zapalaniem płuc. Mimo to, co trzeci Amerykanin w wieku 25-34 lata ma tatuaż.
Podatek od związków nieformalnych (Chiny)
Na całym świecie rośnie liczba par, które żyją w związkach nieformalnych, czyli nie mają ani ślubu kościelnego ani cywilnego. W Szwecji czy Francji liczba takich par sięga nawet 60 proc. wszystkich. Taka perspektywa przestraszyła jednak urzędników Tianjin w Chinach i postanowili z tym walczyć. Dlatego w 1996 roku nałożyli podatek na pary bez ślubu w wysokości tysiąca juanów rocznie (ok. 120 euro).
Podatek od nielegalnych używek (USA)
Dla władz stanu Tennessee nie ma znaczenia, że na coś co jest nielegalne trudno nałożyć podatek. W 2005 roku w prowadzili oni podatek od środków psychoaktywnych takich jak: marihuana, kokaina, ecstasy czy inne narkotyki. Dealerzy mogą go opłacać anonimowo, a w razie aresztowania potwierdzenie wpłaty zapewni im wyrozumiałość sądu. Postępująca legalizacja marihuany w coraz większej liczbie stanów (już ponad 20) zwiększa możliwości osiągania wpływów podatkowych z tego tytułu.
Anastazja Nowikowa, Forbes.ru/mm
Źródło: www.forbes.pl